Nie jestem wielbicielką „Władcy Pierścieni”. Przeczytałam (=wymęczyłam) trylogię, bo tak
wypadało. Bo to literacki i kulturowy
gigant. Kiedy jednak dostałam w prezencie książkę Colberta, zaczęłam ją czytać
prawie od razu i z dużym zainteresowaniem. A to dlatego, że lubię mimo wszystko
wiedzieć więcej. Kiedy skończyłam cykl o Potterze, wyczytałam kilka książek
„okołopotterowych”. Nie mam jednak podobnych ambicji w kwestii dzieła Tolkiena,
dlatego ta niewielkich rozmiarów, obszernie ilustrowana, ale jednak podająca na
talerzu podstawowe źródła trylogii i interpretująca podstawowe fakty książeczka
bardzo mi się przydała. Prawdziwych miłośników nie zadowoli, ale takich jak ja
– owszem. Mimo BARDZO popularnego języka, nieco kolokwialnych śródtytułów,
autor odpowiada na wiele pytań o źródło motywów i bohaterów, okraszając tekst
na marginesie ciekawostkami maści wszelakiej. Książka pisana jest hasłowo,
indeks i wewnętrzna nawigacja ułatwiają odnalezienie interesujących
treści. Jest także obszerna
bibliografia, jakby niedostająca do samego opracowania. Czyli książka o „Władcy
Pierścieni” na start:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz